środa, 21 listopada 2012

Dla kogo Ubuntu i Debian, a dla kogo Mint




   Ubuntu - przedstawione po raz pierwszy 20 października 2004 roku - oparte zostało na Debianie.





   Powstanie Debiana ogłosił 16 sierpnia 1993 r. Ian Murdock. Debian to pierwsza dojrzała i wolna dystrybucja GNU/Linuksa - stworzona przez grupę osób realizujących Projekt Debian - ratyfikowana 5-tego czerwca 1997 roku. Istotą Debiana jest wolne rozpowszechnianie oprogramowania wraz z kodem źródłowym.
   Środowisko Debiana stworzyło Umowę Społeczną:
"1. Debian pozostanie w 100% wolny
...Obiecujemy, że system Debian, jak i wszystkie jego komponenty, pozostaną wolne, zgodnie z wytycznymi zawartymi we wspomnianym wcześniej dokumencie. Będziemy również wspierać osoby, które używają lub tworzą publikacje i oprogramowanie nie uznawane przez nas jako wolne, ale nigdy nasz system nie będzie wymagał żadnego takiego komponentu...
2. Spłacimy dług społeczności wolnego oprogramowania
Jeżeli napiszemy nowe składniki systemu Debian, udostępnimy je na zasadach określonych w Wytycznych Debiana dotyczących Wolnego Oprogramowania (DFSG). Stworzymy najlepszy możliwy system, do szerokiego rozpowszechniania i wykorzystywania...
3. Nie będziemy ukrywać problemów
Przez cały czas będziemy udostępniać publicznie naszą bazę danych o błędach. Zgłoszenia od użytkowników będą natychmiast widoczne dla innych.
4. Nasze priorytety to użytkownicy oraz wolne oprogramowanie
 ...Nie odwrócimy się od oprogramowania nie mieszczącego się w naszych kryteriach wolności przygotowanego do współdziałania z systemem Debian, również wymagającego opłat za jego używanie. Pozwolimy innym na tworzenie dystrybucji wzbogaconych dowolnymi komponentami, bez żadnych opłat przeznaczonych dla nas...
 5. Akceptujemy programy, które nie są zgodne z naszymi standardami wolnego oprogramowania
...Chociaż oprogramowanie non-free nie jest częścią Debiana, wspieramy jego użycie i dostarczamy odpowiednią infrastrukturę (t.j. nasz system śledzenia błędów oraz listy dyskusyjne)."
    Dlaczego Ubuntu po Debianie? To zrozumiałe: Ubuntu jest komercyjnym następcą Debiana. Debiana tworzy prawie 1000 deweloperów, wolontariuszy zrzeszonych w Projekcie Debian, którego liderem jest Stefano Zacchiroli. To dystrybucja programistów, raczej dla naukowców, raczej doświadczalna. Ubuntu opracowuje 400 pracowników zatrudnionych w fundacji Canonical założonej przez Marka Shuttlewortha. To dystrybucja użytkowa dla wszystkich, także dla zwykłych ludzi. Ubuntu jest, jak i Debian, oprogramowaniem free (w znaczeniu wolne, a nie darmowe), a więc jest oprogramowaniem niekosztownym. 
   Ubuntu jest logicznym, twórczym i wspaniałym rozwinięciem Debiana.
   A więc co tutaj robią Mint i inne podobne klony?
   Pominąć można Kubuntu, bo to oczywista pomyłka: rozpaczliwa, nierozumna próba dołączenia odrzuconego środowiska graficznego do Ubuntu. 
   Mint ogłasza się czwartą co do wielkości dystrybucją na świecie: "Started in 2006, Linux Mint is now the 4th most widely used home operating system behind Microsoft Windows, Apple Mac OS and Canonical's Ubuntu." To budzi uśmiech politowania pomieszanego z zażenowaniem. Ci od Minta obrażali by Red Hata, Archa i innych wielkich, gdyby nie byli żałośni. Mint to nie potęga, to raczej reakcja świata Microsoftu i Apple na sukcesy Canonical.
   Deklarowane cele projektu też są zwodnicze: "Celem Linux Mint jest stworzenie nowoczesnego, eleganckiego i wygodnego systemu operacyjnego, który jest zarówno potężny, jak i łatwy w użyciu ...bezpieczny i niezawodny." Naprawdę? Nawet w najlepszym przypadku trudno ten twór nazwać nieudolnym naśladownictwem. W istocie ten klon (drzewiej: falsyfikat) jest  raczej szalbierstwem niż zapóźnioną kopią, zbiorem herezji czy kuglarstwem! A ponurym żartem jest reklamowanie tego tworu, naszpikowanego zamkniętym oprogramowaniem, jako bezpiecznego systemu.
   Ale może tworzą go piękni i wartościowi ludzie? Popatrzmy:
      Ci "twórcy" to prawie wyłącznie ludzie skrywający swe nazwiska i wizerunki: ich autoprezentacja, w jaką włączają mdłe reklamy, jest niezwykle wymowna.
   "Linux" Mint - mimo oszałamiających autodeklaracji, natarczywej reklamy i stwarzanych pozorów - jest słusznie postrzegany jako klon (raczej trojan, wirus, adware i spyware, a nie dystrybucja) i nie ma nic wspólnego z duchem wolnego oprogramowania. To raczej klon dla naiwnych i ...agentów. Oni również - jak wszyscy ludzie - mają jednak prawo do istnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz